W końcu rozpoczął się długo wyczekiwany przez „niebieską drużynę” wyjazd. Pierwszy dzień mieliśmy zaplanowany. Co do reszty, to była to wielka niewiadoma z uwagi na złe prognozy pogody.
Wyjazd z Żywca nastąpił o 20:00. Po drodze jeszcze zakupy, przekąska w McD, tankowanie. Tak nam zeszło do 21:30 😀
Podróż przebiegała w cudownej atmosferze. Kupa śmiechu, śpiewu i zabawy.
Na postoju w Austrii, tuż pod Wiedniem, byliśmy już o 1 w nocy. W związku z tym, że do miejsca docelowego mieliśmy tylko godzinę drogi, zaczęliśmy się układać do spania.
Pierwsze przebudzenia zaczęły pojawiać się po 5 a przed 7 wyruszyliśmy do Gleißenfeld na ferratę Pittentaler Klettersteig (C/D).
Nie było jeszcze zbyt ciepło, dlatego postanowiliśmy zrobić sobie mały piknik przy alei Lindenallee, tuż przy mostku, prowadzącym do lasu.
Zaczęło pokazywać się Słońce, w związku z czym wyruszyliśmy pod ścianę. Po około 30 minutach dotarliśmy na miejsce startu.
Grażynka i Dziku byli bardzo dzielni i jak na pierwszą w swoim życiu ferratę, poradzili sobie wyśmienicie, tak pryma sort!
Drogi nie muszę opisywać, gdyż jej opis znajduje się w poprzednich wpisach.
Niemniej jednak, nowe doświadczenia zdobyte w ciągu roku, po raz kolejny odmieniły punkt widzenia i ocenę trudności 🙂
Poniżej kilka zdjęć:
Po przejściu Pittentaler Klettersteig, postanowiliśmy wyruszyć dalej, pod ferratę Raiffeisen-Klettersteig, oddaloną o ponad 100 km.
Mieliśmy nadzieję, że została ona naprawiona od zeszłego roku, ale niestety po dotarciu na miejsce okazało się, że nie (co oczywiście nie przeszkodziło nam by ją przejść).
Pod ferratą było sporo osób. Na szczęście, większość z nich zajmowała się wspinaczką, a nas w tym dniu interesowało tylko przejście tych dwóch ferrat.
Rozpoczęliśmy wejście właśnie tą zepsutą stroną ale nie udało się nam dojść do końca (jak w ubiegłym roku). Musieliśmy skręcić w krzaki i przejść górą. Zejście zrobiliśmy ambitnie, bo ferratą 😉😉😉
Dalszą częścią wycieczki był przejazd w okolice Hochschwab, do miejscowości Eisenerz. Tam też mieliśmy się zatrzymać na noc.
Po drodze (a mieliśmy do przejechania 130 km) zaczęliśmy szukać pokoju.
I tak oto znaleźliśmy mieszkanie w miejscowości Vordernberg, oddalonej o 18 km na południe od Eisenerz. Warunki idealne-dwa pokoje, jadalnia z aneksem kuchennym, łazienka, i co najważniejsze, pełne wyposażenie. Cena także nas miło zaskoczyla-25 euro od osoby! Nie mogliśmy lepiej trafić.
Po rozpakowaniu się postanowiliśmy iść na kolację. Wstąpiliśmy do poleconej przez właścicielkę mieszkania „restauracji” i muszę przyznać, że jedzenie było wyśmienite a porcje w sam raz dla Pjotera 👌
Po powrocie do mieszkania, zaczęliśmy planować kolejny dzień…