04-05.08.2018 Tre Cime i via ferrata na Torre di Toblin

Dzień 8

Wstaliśmy przed 8, spakowaliśmy rzeczy i wyruszyliśmy w stronę Dolomitów. Przed nami było około 250 km drogi i ponad 4 godziny jazdy samochodem. Jak się potem okazało, z tych 4 zrobiło się 6, gdyż nawigacja coś nie dała rady i musieliśmy zawracać.

Do Missuriny, przyjechaliśmy od zachodu, także mieliśmy okazję podziwiania tego cuda natury, gdyż przejeżdżaliśmy drogą górską.

Od razu rozbiliśmy namioty, tuż przy drodze prowadzącej do Tre Cime – naszego celu dnia kolejnego. Kemping fatalny. Brud i smród a co najgorsze, to wszystko świadczyło o użytkownikach tego miejsca…

Na kolację wybraliśmy się do Cortiny d’Ampezzo – miasteczko położone w odległości 15 km od naszego pola namiotowego. Pizza nie była zbyt rewelacyjna, za to jej cena TAK (15 euro). Ludzi pełno, niczym na Naszych Krupówkach. W związku z tym, czym prędzej uciekliśmy stamtąd i wróciliśmy do „siebie”.

Widok z Kempingu w stronę Tre Cime

Dzień 9

By uniknąć tłumów, wyjechaliśmy przed 7. Mieliśmy do pokonania 7 km krętą, płatną 30 euro drogą.

Pogoda zapowiadała się cudowna. Trasa spacerowa, przypominająca przejście dolinami w Tatrach.

Tre Cime, można obejść dookoła a na szczyty prowadzą tylko drogi wspinaczkowe od IV+ wzwyż. Mnisi wyglądają rewelacyjnie.

Widok z przełęczy przy Tre Cime na schronisko i Torre di Toblin (po prawej)

Widok na masyw Monte Paterno

W końcu dotarliśmy do schroniska Tre Cime. Przed nami samotnie wyrastająca turnia Torre Toblin. Została ona podziurawiona bunkrami i zamieniona w fortecę. W związku z tym, że była ona najważniejszym punktem oporu, poprowadzono na jej pionowych ścianach „ubezpieczone drogi”, w postaci drewnianych drabin, których resztki można tam zobaczyć. W jej wnętrzu biegnie ku górze sztolnia. Można tam wejść, ale nie jest ona przygotowana do zwiedzania – ciemno i zimno 😉

Na szczyt Torre Toblin prowadzą dwie drogi – via ferrata delle Sceltte (C) oraz via ferrata Fedkurat Hosp Steig (B). By dostać się do tej pierwszej, należało obejść górę od lewej strony. Ferrata ta, jest bardzo eksponowana al zarazem dobrze ubezpieczona. Jej odcinki biegną tak, jak oryginalna droga wojskowa! Rozpoczyna się od pokonania pionowej ściany. Pojawiają się pierwsze drabiny (a jest ich, o ile dobrze pamiętam około 17 szt.). Momentami trawersuje się ściany by dostać się do odcinka, gdzie występują tylko i wyłącznie drabiny, ułożone naprzemiennie. Właśnie w tym miejscu można zobaczyć pozostałości po starych, drewnianych! Po jakimś czasie, dociera się do szczeliny, gdzie trzeba się troszkę wysilić i wspomóc dość mocno rękoma. Cały czas jest się narażonym na ekspozycję (lufa pod nogami!) W końcu pojawia się ostatnia drabina i szczyt. Widoki oczywiście rewelacyjne.

Początek ferraty

 

Widok ze szczytu

Widok ze szczytu

Jako drogę powrotną, wybraliśmy via ferratę Fedkurat Hosp Steig. Normalne (jak dla mnie), ubezpieczone zejście po skałach (co nie oznacza, że dla każdego jest zejściem „normalnym”).

Bardzo żałuję, że nie poszłam na Monte Paterno, choć miałam okazję. W czasie I wojny światowej, włosi zajęli go już na początku wojny i umieścili działo na przełęczy Forcella Camosci ostrzeliwując wroga. Aby zapewnić wolne od ognia zejście, Włosi wykłuli tunel, wychodzący w pobliżu schroniska Tre Cime. W jego dolnej części znajduje się ferrata! Ze szczytu doskonale widoczne są sąsiadujące Tre CIme oraz Grupa Dolomiti di Sesto. Na przełęczy, tuż pod szczytem, krzyżują się dwie ferraty: Innerkofler – de Luca i Percorso delle Forcelle. Poniżej kilka zdjęć.

Cudny to był dzień. Dolomity dopiero zaczynamy poznawać, także był to z pewnością nie ostatni przyjazd w to fantastyczne miejsce.

Jeden komentarz na temat “04-05.08.2018 Tre Cime i via ferrata na Torre di Toblin”

Dodaj komentarz