Na parkingu w Żarskiej Dolinie byliśmy o 7:50.
Rozpoczęliśmy wędrówkę niebieskim szlakiem, który doprowadził nas na 9:10 do schroniska. Odcinek ten, ma około 6 km ale podąża się nim dość dobrze. Usiedliśmy na dosłownie 3 minuty i wyruszyliśmy zielonym szlakiem w stronę Banikova (2 raz w tym tygodniu). Zaraz za schroniskiem, znajduje się mały cmentarzyk, upamiętniający turystów, którzy ponieśli śmierć w Tatrach Zachodnich oraz poległych w czasie wojny – bardzo ciekawe miejsce.
Droga na szczyt Banikov dała troszkę popalić, gdyż prowadzi cały czas dość ostro pod górę. Ponad to, nie było żadnego wiatru a Słońce zaczęło mocno świecić.
Droga do Przysłopu nie przynosi problemów (oprócz nachylenia), natomiast gdy wejdzie się na „grań”, pojawiają się delikatne przepaście – ale spokojnie, wszystko jest do obejścia. Podejście pod Banikov jest już łagodne i bezstresowe 😉
Po wejściu na górę, wiatr zaczął dawać się we znaki, dlatego nie zatrzymywaliśmy się na Banikovie.
Muszę przyznać, że bardzo utrudniał przejście niektórych odcinków grani. Ale wszystko jest do ogarnięcia.
Najpiękniejszy widok rozprzestrzenia się z Hrubej Kopy. Cuuuudnie!!!
Poniżej jeszcze parę zdjęć z „drogi”.
W schronisku byliśmy o 15:45 a po 30 minutach postanowiliśmy wracać do samochodu. Godzinę później byliśmy już na parkingu, bardzo szczęśliwi że fajnie udało się nam zamknąć sezon w Tatrach Słowackich! Cała trasa wyniosła 21 km i pokonaliśmy ją w niecałe 9 godzin – oczywiście z przerwami.
Bardzo fajnie było wrócić po całym roku zdobywania doświadczenia w Tatrach i Alpach. Nie da się porównać tego, co czułam będąc tutaj w ubiegłym roku – wszystko wydawało się o wiele straszniejsze.
Uwielbiam Tatry Zachodnie, jest tutaj wspaniale!