12.02.2017 Pod Skrajnym Granatem 2225 m n.p.m. z Brzezin

Tym razem postanowiliśmy jechać wcześniej, bo o 4:00 – i udało się to zrobić.

W Brzezinach byliśmy o 6:15, a gotowi do drogi o 6:30.

Muszę przyznać, że czarny szlak w stronę Psiej Trawki bardzo mile nas zaskoczył. Nie trzeba było użyć raków, a wędrówka szlakiem odbyła się po bardzo równym jak na tatrzańskie warunki terenie – minimalne wzniesienia spowodowały że do Murowańca dotarliśmy już o 8:00 i ponadto nie czuliśmy żadnego zmęczenia.

20170212_065135

20170212_082906

20170212_072953

Pogoda dopisywała – bezchmurne niebo, pięknie wychodzące Słońce i zero wiatru.

20170212_0828561

Przy schronisku, zatrzymaliśmy się by coś zjeść i założyć raki – czynności której nie cierpię robić… Spotkaliśmy tam nawet pięknego, brązowego psiaka – owczarka belgijskiego (Malinois).

O 8:30 postanowiliśmy iść w stronę Czarnego Stawu Gąsienicowego.

Jak na stosunkowo wczesną godzinę, na szlakach było już sporo ludzi, którzy głównie (na nasze szczęście) dreptali w stronę Kasprowego Wierchu.

Odcinek do Stawu Gąsienicowego przebiegał bezproblemowo i przyjemnie z wyjątkiem ostatniego etapu, którego nie lubię – samego podejścia pod Staw.

Spora grupa turystów szła zimowym szlakiem na Karb/Kościelec, a jeszcze większa, do której zaliczaliśmy się także MY – przez Staw Gąsienicowy. Jak zwykle czułam lęk i obawy, że za moment będę pływać…choć lód miał grubość powyżej 60 cm (przy brzegu było tąpnięcie i widoczna grubość warstwy lodu).

Po przejściu przez staw, zaczęliśmy się zastanawiać który szlak wybrać: czy iść w stronę Zawratu i potem przy Zmarzłym Stawie odbić w lewo, czy też od razu za Stawem iść pod górę.

20170212090017

20170212092340

Po krótkim namyśle, postanowiliśmy iść „za tłumem” w stronę żółtego szlaku, prowadzącego na Skrajny Granat (początkowo mieliśmy zamiar dojść do Zadniego, ale złożyło się inaczej).

Zimowy szlak nieco odbiega od oznaczonego – przeszliśmy przez cały Staw Gąsienicowy, po czym odbiliśmy w lewo, ostro pod górę. I tak już zostało przez jakieś 1,5 godziny.

Śnieg był dość dobrze związany z podłożem i w zasadzie nie zapadał się pod moim ciężarem. Do połowy, było kilka delikatnie wydeptanych „ścieżek”.

20170212093348

20170212102409

20170212093338

20170212102418

Co chwilę odwracaliśmy się za siebie by oglądać widoki i coraz mniejszych ludzi, którzy przechodzili przez Staw. Ich ilość zwiększała się, jednak większość z nich szła na Przełęcz Zawrat.

Im wyżej, tym nachylenie stawało się większe ale nie było potrzeby wchodzenia na czworakach 😉 tylko kije były bardzo przydatne (nie wspomnę oczywiście o rakach, bo bez tego nie dałoby się nigdzie dojść).

Gdzieś w odległości 1/3 od szczytu, była już tylko jedna przetarta droga a raczej coś na wzór schodków.

20170212114550

Po drodze minęliśmy dwie grupy schodzące oraz na górze jedną, która już też zbierała się z powrotem. Szczyt mieliśmy dla siebie jednak nie pozostaliśmy tam na długo, bo ujemna temperatura zaczęła być dość mocno odczuwalna.

20170212111833

20170212115038

Kilka zdjęć na górze i powrót, to czego obawialiśmy się trochę. Jak się potem okazało, nie było czego. Wyciągnęliśmy jeszcze czekany, przytwierdziliśmy kije i wioooo na dół.

Postanowiliśmy zacząć zjazd.

Muszę przyznać, że było odlotowo! Dawno się tak nie ubawiliśmy.

20170212122513

Tym sposobem zaoszczędziliśmy jakieś 30 minut i w schronisku byliśmy już parę minut po 13.

Przy Stawie Gąsienicowym było coraz więcej ludzi a przy Murowańcu, jeszcze więcej. Skuszę się o stwierdzenie, że było tłoczno. Na szczęście udało się nam zdobyć miejsce siedzące w środku. Zjadłam pomidorową i przyznaję, że dorównuje tej ze schroniska w Dolinie Pięciu Stawów. Pyszna!

O 14 postanowiliśmy się zbierać na dół. Szło się wyśmienicie, nawet droga nam się nie dłużyła. Przy samochodzie byliśmy o 15:30.

Wyjazd jak zwykle udany w 100%, nowe doświadczenia – zjazd na tyłku z prawie samego szczytu 🙂

Podejście wymagające dobrej a nawet bardzo kondycji, gdyż na odcinku 1,3 km wzbijamy się aż 570 m do góry, więc przewyższenie spore jak na takim krótkim odcinku.

Widokowo to cudowna trasa. Mówią, że szlak z Brzezin nie jest ciekawy – ja się z tym nie zgadzam, jak dla mnie jest bardzo fajny a przede wszystkim lekki i doskonale nadaje się w momencie, jeśli mamy zaplanowaną dalszą trasę.

20170212164242

plan_1

20170212124449

20170212122728

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s