Tego to nikt z nas się nie spodziewał. Miał być tylko Kasprowy Wierch i Przełęcz Liliowe, a skończyło się na Świnicy!
Samochód pozostawiliśmy na parkingu przy rondzie Jana Pawła II i piechotą ruszyliśmy do stacji kolejki. Następnie w Kuźnicach, przeszliśmy do zielonego szlaku prowadzącego w stronę Myślenickich Turni (1360 m n.p.m.).
Pogoda wymarzona – niebo bezchmurne, piękne Słońce, śnieg dobrze związany z podłożem – nic dodać, nic ująć.
Droga trochę się dłużyła i mniej więcej w 1/3 trzeba było założyć raki, bo nachylenie stawało się coraz większe i byłoby trudno iść bez nich.
Po jakimś czasie, zaczęły ukazywać się pierwsze widoki – Czerwone Wierchy.
Słońce coraz intensywniej świeciło a brak wiatru powodował, że temperatura jeszcze bardziej i szybciej rosła.
W końcu zaczęliśmy się zbliżać do Kasprowego. A tam, coraz więcej ludzi…narciarzy i turystów.
Widok z Kasprowego w stronę Przełęczy Liliowe:
Na Kasprowym, zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę, po czym wyruszyliśmy dalej, w stronę Przełęczy. Poniżej widok na oddalający się coraz bardziej od nas Kasprowy Wierch.
Po drodze, staliśmy się niemałą atrakcją turystyczną. Praktycznie nie było osoby, która nie zwróciłaby uwagi na nasze raki. Wszyscy napotkani przez nas turyści (buty na obcasach, adidasy!) ślizgali się jak na lodowisku. A my, stabilnie stąpaliśmy po szklanym podłożu. Uważam, że nawet wyjeżdżając kolejką w wysokie partie gór, należy przygotować się na wszelakie okoliczności jakie mogą się zdarzyć i starać się dobrać odpowiedni strój (przede wszystkim obuwie), by uniknąć różnych nieprzyjemności. Wdawać się może, że niektórzy po porostu nie zdają sobie z tego sprawy, że to prawie 2000 m n.p.m….
Na tym zakończę moje osobiste przemyślenie na temat obuwia innych.
Odcinek z Kasprowego Wierchu w stronę Przełęczy Liliowe nie jest ciężki i pomimo śniegu nie wymagał większego wysiłku. Jedyną wadą było to, iż robiło się coraz cieplej a nie można było ściągnąć kurtek, bo to zapewne groziłoby jakimś przeziębieniem.
Co chwilę, trzeba było przystanąć by podziwiać fantastyczne widoki:
O 13:00 doszliśmy do Przełęczy Liliowe i postanowiliśmy iść nieco dalej, do Świnickiej. Zajęło nam to 50 minut.
Zadaliśmy sobie pytanie: co robimy dalej… oto odpowiedź:
Nic dodać, nic ująć. Widoczność doskonała, ani jednej chmury na niebie.
Podejście zimowe na Świnicę prowadzi przez szlak taternicki, innej opcji nie było, gdyż śnieg mocno topniał pod wpływem Słońca i nie dało się przejść bokiem. Mogłoby się to źle skończyć.
Adrenalina była ogromna, bo jednak w rakach nie ma się poczucia stabilności na skale. Jednak, warto było.
W okolicach Świnickiej Przełęczy, byliśmy po godzinie 16:00 i postanowiliśmy iść do Liliowego, gdyż czarny szlak nie wyglądał dobrze.
Dotarliśmy tam przed 17:00 i zastaliśmy zachodzące za góry Słońce. Cudo!
Z Przełęczy Liliowe do parkingu pozostało nam ponad 3 godziny drogi. Bardzo się dłużyła, gdyż byliśmy już dość zmęczeni.
Podsumowując, trasa zimowa na Świnicę jest dość wymagająca. W sumie przeszliśmy 23 km w czasie 12 godzin. Nie polecam wejścia na Świnicę osobom mającym lęk wysokości. Lepiej zakończyć wędrówkę na Przełęczy Liliowe.
A tutaj moje podsumowanie:
Punkt początkowy | Rondo Jana Pawła II Kuźnice 900 m n.p.m. |
Punkt końcowy | Kasprowy Wierch 1987 m n.p.m. |
Świnica 2301 m n.p.m. | |
Przewyższenia w metrach | 1401 |
Długość trasy w kilometrach | 23 |
Czas przejścia z odpoczynkami | 12 |
Łańcuchy, klamry | łańcuchy |
Przepaście | tak |
Przejście granią | tak |