Wyjazd punktualnie o 5 rano. Kierujemy się na Namestovo, potem na Zuberzec i Zverovkę. Samochód zostawiamy na dużym parkingu przy wyciągu narciarskim (z tego miejsca można także rozpocząć wyjście na Rohacze i Banówkę).
Na miejsce dotarłyśmy o 7 i wyruszyłyśmy przed siebie szlakiem niebieskim (żeby była jasność ;-), wzdłuż wyciągu).
Idąc doliną w stronę Brestovej (Spaleny żlab), cały czas towarzyszą nam poniższe fantastyczne widoki.
Podejście do pierwszego puntu widokowego jest dość męczące, ponieważ już od samego parkingu, (idąc praktycznie wzdłuż wyciągu narciarskiego) ciągle wzbijamy się dość ostro pod górę.
Idąc grzbietem Skrajnego Salatyna, dochodzimy do Brestovej. Widoki z tego miejsca są niesamowite. Spotykają się tutaj dwie pory roku.
Na tę chwilę, mogę śmiało powiedzieć, że Tatry Zachodnie są u mnie na pierwszym miejscu pod każdym względem!
Na poniższych zdjęciach widoki z Brestovej i zima w pełni.
Dalsza część szlaku była już w śniegu.
Przed nami…
W końcu dotarłyśmy do kolejnego szczytu: Salatin. Do tego miejsca szlak przebiegał bez żadnych utrudnień. Owszem, są dość duże przewyższenia ale nie ma elementów wspinaczki ani niczego trudniejszego, dlatego polecam każdemu (nawet osobom z lękiem wysokości ;-))
Na szczycie, zeszło nam sporo czasu…na wiązaniu raków – ponad pół godziny w ogromnym wietrze i mrozie. I w zasadzie potrzebne nam były na bardzo krótkim odcinku szlaku, gdyż w dalszej części pojawiły się kamienie i wspięcia się po ściankach skalnych…
Muszę przyznać, że wejście w takich średnio sprzyjających warunkach po oblodzonych skałach, nie jest idealnym pomysłem. Wydaje się, że takie warunki są jednymi z gorszych jakie mogą nas spotkać. Brak wystarczającej ilości związanego z podłożem śniegu, uniemożliwia użycie raków czy czekana. Pozostaje nam trafianie butem w nieoblodzone i w miarę stabilne kamienie i oczywiście zachowanie spokoju wewnętrznego…
Przed nami Pachol.
Widząc Pachola 2167 m n.p.m. przed sobą i ostre podejście, troszkę nas to zaniepokoiło z uwagi na to, że robiło się już późno. Po przemyśleniu tematu, postanowiłyśmy że idziemy w dół! Wstyd się przyznać do tego…ale trzeba było wybrać mniejsze zło. Tym sposobem zaoszczędziłyśmy co najmniej godzinę.
Czasami tak bywa, że trzeba dokonywać wyborów. Czy ten był słuszny? Wydaje się, że tak. Przy takich warunkach zdecydowanie TAK. W sezonie postanowiłyśmy powrócić i przejść wszystko jeszcze raz by mieć porównanie 🙂
Poniżej kilka widoków ze szlaku żółtego, prowadzącego do czerwonego (do parkingu).
Trasa, którą przeszłyśmy. Na żółto zaznaczony mały skrót. Nie polecam!
I na koniec moje małe podsumowanie trasy:
Punkt początkowy | Pod Spálenou 1045 m n.p.m. |
Punkt końcowy | Brestová 1934 m n.p.m |
Salatyński Wierch 2046 m n.p.m. | |
Przewyższenia w metrach | 1001 |
Długość trasy w kilometrach | 15 |
Czas przejścia z odpoczynkami | 11 |
Łańcuchy, klamry | łańcuchy |
Przepaście | tak |
Przejście granią | tak |