To, co zdarzyło się podczas tejże wyprawy, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Pokonałam kolejny etap swoich obaw i lęków.
Zacznę od przedstawienia trasy tegoż uroczego wypadu.
Punkt początkowy | Pod Spálenou 1045 m n.p.m. |
Punkt przejściowy/końcowy | Baníkov 2178 m n.p.m. |
Hruba Kopa 2166 m n.p.m. | |
Przewyższenia w metrach | 1133 |
Długość trasy w kilometrach | 17 |
Czas przejścia z odpoczynkami | ok. 10 godzin |
Łańcuchy, klamry | łańcuchy |
Przepaście | tak |
Przejście granią | tak |
Samochód zostawiłyśmy na parkingu Pod Spalenou. Z tego miejsca rozciąga się piękny widok na Tatry.
Zaczęłyśmy iść 0,5 km zielonym szlakiem do Sindlovca, gdzie zmieniłyśmy szlak na czerwony. Początkowo droga prowadziła po asfalcie (jakieś 30 minut marszu) a następnie przez las wzdłuż wodospadu, lekko pod górkę.
Po dojściu do „Adamculi” przeszłyśmy niebieskim szlakiem do skrzyżowania w Spalonej Dolinie, po czym zielonym szlakiem na Banikowską Przełęcz.
Widoki z tego miejsca pokazują, jak „surowe i zimne” mogą być Tatry. Brak roślinności, skały, kamienie, brak stawów czy potoków sprawia, że czujemy się jakbyśmy byli na Marsie czy na jakiejś innej planecie.
Po jakimś czasie, zaczęłyśmy się zbliżać do finalnego podejścia na przełęcz. Czarne wręcz chmury, otaczały Salatyński Wierch (2048 m n.p.m.) i muszę przyznać, że nie wyglądało to dobrze – sceny jak z horroru.
Podejście do przełęczy, dało nam popalić – nachylenie dość spore a i długość podejścia jest znaczna. Na górze dość mocno wiało, ale to dobrze, ponieważ wiatr rozwiał chmury i z minuty na minutę niebo robiło się coraz piękniejsze.
Kolejnym etapem było przejście do szczytu Banikov (Banówka 2178 m n.p.m.). W sumie, nie było takie straszne. Nie byłyśmy do końca świadome tego, co było dalej…
potem szlakiem czerwonym w stronę Hrubej Kopy (2166 m n.p.m.) a następnie do Smutnej Przełęczy (1963 m n.p.m.).
Kontynuując „spacer” czerwonym szlakiem, można dojść aż do Wołowca, jednak z uwagi na długość i trudność takiej trasy, było by to bardzo ciężkie do wykonania.
Ze Smutnej Przełęczy zeszłyśmy na dół niebieskim szlakiem do Tatliakovej chaty a potem czerwonym do parkingu.