Dojechaliśmy o którejś tam godzinie na Łysą Polanę. przypuszczam, że było to około 9 rano.
Rozpoczęliśmy spacer czerwonym szlakiem do Wodogrzmotów Mickiewicza. Tam zmieniliśmy szlak na zielony w stronę Doliny Roztoki. „Przyjemna” przechadzka wśród dziesiątek turystów…
Pogoda była średnia, dużo chmur, brak słońca. W sumie efekt był fajny, bo chmury rozbijały się o skały – ciekawie to wyglądało
W między czasie, na horyzoncie pojawiło się śmigło…
Dalsze przejście nie było jakoś specjalnie męczące.
Wokół nas, pojawiły się ciekawe widoki masywów górskich. Byłam tam pierwszy raz, więc było to dla mnie nie lada przeżycie.
W końcu doszliśmy do rozgałęzienia szlaków i postanowiliśmy przejść czarnym. Ten odcinek z tego co pamiętam, dał mi popalić. W końcu nie miałam obycia z takimi podejściami…
Zasapani ale szczęśliwi, dotarliśmy do schroniska i nie mogliśmy uwierzyć własnym oczom, że coś takiego istnieje na prawdę.
Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że leją tam najlepszą na świecie pomidorową!
Po jakimś czasie, udaliśmy się dalej, szlakiem niebieskim w stronę schroniska w znanym nam już z 2009 roku Morskiego Oka.
Widoki z tego miejsca były fenomenalne. Byliśmy zauroczeni!
Po jakimś czasie, w oddali zaczęło pojawiać się Morskie Oko
Trasa jaką przebyliśmy, poniżej:
Patrząc na ten dystans, to muszę przyznać że nawet nieźle.