03.01-05.01.2016 Zawrat zimą

Muszę przyznać, że ten wypad był jak do tej pory najbardziej ryzykowny. Właśnie w tym okresie zdarzyła się w Tatrach czarna seria wypadków. Nie wiem do końca, czy było to rozsądne z naszej strony, jednak z perspektywy czasu stwierdzam, że było warto.

Przyjechaliśmy do Kuźnic busem około 11 i zaczęliśmy spacer do Murowańca. Póki co, śniegu nie było zbyt dużo.

i284852689438901976._rsw1280h960_szw1280h960_

Po paru godzinach drogi (nie śpieszyło się nam, ponieważ nocleg mieliśmy zamówiony) doszliśmy do „hotelu” Murowaniec. Tam zameldowaliśmy się, zjedliśmy coś ciepłego i postanowiliśmy zrobić sobie spacer do Czarnego Stawu Gąsienicowego. Temperatura powietrza wynosiła minus 11 stopni, więc postanowiliśmy przejść na drugą stronę by sprawdzić (mniej więcej) co nas czeka następnego dnia…

i284852689438900326._rsw1280h960_szw1280h960_

Dzień drugi

Zaraz z rana (po śniadaniu, bo bez tego ani rusz!) rozpoczęliśmy wędrówkę po śniegu niebieskim szlakiem w stronę Czarnego Stawu Gąsienicowego. Przy Stawie, temperatura sięgała minus 12 stopni. Postanowiliśmy przejść przez Staw. Jednakże, po paru krokach zrezygnowałam. Lód zaczął tak jakby pękać – huk był przerażający. Stwierdziłam, że nie jest to na moje nerwy i obeszłam Staw bokiem.

Po jakimś czasie doszłam na miejsce, gdzie czekał mój szanowny małżonek Luzacki

I się zaczęło. Pierwsze strome podejście. Śniegu jak na lekarstwo ale raki pozostały na stopach. Grupka ludzi, która szła w tym samym kierunku, zboczyła na żółty szklak w stronę Koziej Dolinki. Zostaliśmy sami. Nie dało się robić dłuższych postoi niż 1-2 minuty, ponieważ przenikliwy mróz i wiatr dawał popalić. Zaczęło pojawiać się coraz więcej śniegu. Zmarzły Staw wydawał się już taki malutki…

Im wyżej, tym było gorzej. Nie wiem jak można by było próbować wchodzić bez podstawowego sprzętu zimowego – a tacy mistrzowie podobno byli!

i284852689438900356._rsw1280h960_szw1280h960_

I tutaj zaczęły się schody. Kąt nachylenia góry był coraz większy. Z wielkim trudem udawało się wbijać raki i czekan! W połowie tej masakry miałam mały kryzys. Zaczęły mnie boleć palce w stopach od wbijania raków w lód. Podejście z nóżki na nóżkę. Żmudne i długie. Do tego coraz mocniejszy wiatr.

Zrezygnować się nie dało, bo nie wyobrażam sobie zejścia w dół. Trzeba się było wziąć w garść i dążyć do celu – Zawrat czekał! Puszcza oko

W końcu dotarliśmy na górę. Ale radość! Znowu te wspaniałe widoki i względna cisza (zakłócał ją wiatr).

i284852689438900330._rsw1280h960_szw1280h960_1

 

i284852689438900304._szw1280h1280_1

i284852689438900336._rsw1280h960_szw1280h960_

Chwilka pauzy – temperatura spadła do minus 16 stopni więc nie można było się na długo zatrzymać. Ruszyliśmy do Doliny Pięciu Stawów. Tam już droga była przyjemna. Im niżej, tym mniej było śniegu.

i284852689438900345._rsw1280h960_szw1280h960_

W schronisku – POMIDOROWA!!! i nocleg.

Trasa z Murowańca przez Zawrat do Doliny Pięciu Stawów ma 8 km.

Dzień trzeci

 

Ze schroniska wyszliśmy po 6 rano, więc było jeszcze zupełnie ciemno. Zaczął sypać śnieg i wiać wiatr. Jak zwykle towarzyszył nam lekki smutek, że trzeba wracać.

 i284852689438901966._rsw1280h960_szw1280h960_i284852689438901981._rsw1280h960_szw1280h960_

Reasumując, muszę przyznać, że ten wypad był ryzykowny. Góry to nie zabawa, szczególnie zimą i w takich ciężkich warunkach.

Należy zachować rozsądek (tutaj mam zastrzeżenie do naszego) i realnie ocenić nasze możliwości. Ryzyko jakiego podjęliśmy się było duże ale adrenalina, która nas nakręca jeszcze większa…Dziki

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s